Jakiś czas temu zauroczyły mnie japońskie kwiaty - kanzashi. Nie mogłam im się oprzeć i postanowiłam nauczyć się je robić.
A to moje pierwsze próby:
Przyznam się, że nie było łatwo. Niby składa się prosto, ale żeby efekt był zadowalający, to potrzeba bardzo dużo wprawy i odpowiednich materiałów. No i z oryginalnymi kanzashi nie mają wiele wspólnego. Inna technika i materiały. Ale przecież nie chodzi o odtworzenie oryginału, tylko o zabawę. Ja z moich kwiatków jestem i tak dumna. Chyba się polubimy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny i napisanie komentarza :)